Jadzi - imienniczki mojej mamy :)
Jadzia już się nim pochwaliła w swoim blogu ja to robię dopiero dzisiaj.
Zegar zrobiony dla osoby wyjątkowej z historią w tle:)
Będzie trochę opisu ale warto.
Jadzia wypatrzyła go w sklepie Fundacji Sue Ryder, "obfociła" go i pokazała w swoim blogu.
Trochę nas nim poszczuła, coś zaczęła tajemniczo zachęcać, mieć propozycję nie do odrzucenia. My próbowałyśmy go zlicytować, ją zniechęcić ale Jadzia twarda sztuka jest i się nie dało tak szybko Jadzi wywieźć na manowce. Następnie przytachała go na nasze spotkanie i oczy nieomal nam na wierzch nie wyszły. Żadna z nas nie zwróciła na jego rozmiary pokazane na Jadzi zdjęciach.
Teraz też przyszła pora na obwieszczenie owej propozycji. Otóż Jadzia zaproponowała nam abyśmy jej go przerobiły w ramach urodzinowego prezentu dla niej (ale cwaniara). Propozycji tej trochę zniechęcone nie odrzuciłyśmy - wszak zmierzyć się z takim zadaniem to wyzwanie. Teraz piłka była po naszej stronie - Jadzia miała dokonać wyboru kto go jej przeobrazi. W grę wchodziły dwa style: Oli (raczej mediowy) i mój miszmaszowo-romantyczny. No i tu decyzja zapadła na moją korzyść.
Ale to nie koniec - niech Jadzia ma swój wkład w robienie sobie prezentu więc za zadanie dostała go rozebrać i ... tych spojrzeń kto był nie zapomni do końca swoich dni :) :) :)
To wymowne i zapamiętane spojrzenie padło po tym jak rozebrany zegar należało zagessować (plastik) i pomalować.
Jadzia malowała go bardzo dokładnie. Przy okazji żartowałyśmy sobie , że będzie to raczej spóźniony prezent urodzinowy, a może dostanie go na imieniny (w październiku) a może na Boże Narodzenie pod choinkę, a może kiedyś tam...
Zegar po naszym spotkaniu był pomalowany i pozostały tylko najważniejsze jego elementy. Ich umocowanie trochę było karkołomne ale udało się. Od Jadzi uszczknęłam kilka kwiatków, obrazek wróżki i tekturkę klatki. Jadzia została nim obdarowana też niespodziewanie, w terminie o jakim się jej nie marzyło :)
Mam nadzieję, że Jadzia jest z niego zadowolona zegar będzie długo cieszył jej oko.
Swój udział miała też pośrednio Ola - użyczyła gesso i farby.
Zgłaszam na wyzwanie:
I use: violet gardenias, mint roses, grey roses, orange rose
Kochana, zegar stoi na honorowym miejscu... :) To nic, że obok wisi inny, z wciąż aktualną godziną; ten jednak jest wzruszeniem, wspomnieniem, jest łącznikiem przyjaźni (nie zaprzeczysz)<3
OdpowiedzUsuńjest po prostu cudowny i wnosi w to miejsce dużo pozytywnej energii, oświetlając ponure mieszkanie ;) <3 Pozdrawiam cieplutko i raz jeszcze dziękuję z całego serca <3 <3 <3
Ps. wielu osobom się podoba, o czym nieustannie mnie przekonują; a wiesz co to znaczy?... :p "On ci mój"
Dobry wieczór Kochana, przyszłam przed snem nazbierac pozytywnych mysli by sny były kolorowe:) Cudo wyczarowałaś, aż oczy sie smieją ! Podziwiam zdolne łapki !! Pozdrawiam cieplutko <3
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tymi zegarami. Super wygląda i tak ładnie biel kontrastuje z kolorowymi kwiatami, super!
OdpowiedzUsuńThis is so fabulous and looks spectacular! LOVE this clock! Thank you for playing in our challenge at I Am Roses! Hugs, Rosie
OdpowiedzUsuńAle cudna przemiana :-) te zegary coś w sobie mają, prawda?
OdpowiedzUsuń