Na tym etapie wyszywania przybyło jasno i ciemno zielonych krzyżyków.
Materiał jest pognieciony bo wyszywam w ręku a nie na tamborku. Pranie i prasowanie będę musiałam i tak zrobić więc zgnioty na razie niech sobie będą.
A teraz ja wzmagam się z chorobą, bo zazwyczaj wszyscy w koło chorują a ja trzymam się dzielnie. Zazwyczaj do czasu...
Mam na imię Iza. Od kilku lat wciąga mnie coraz bardziej scrapbooking, wciąga i wciąga. Inne robótki też praktykuję dlatego znajdziesz tutaj przekrój mojej wytwórczości.
Zdrowka zycze :)
OdpowiedzUsuńO rety, to zdrówka życzę! Mi też się na razie "upieka", oby tak zostało!
OdpowiedzUsuńA haft pięknie rośnie :) A powiedz mi, bo piszesz o praniu? Czy przy haftowaniu na takiej usztywnianej kupnej kanwie z wzorem pranie też wchodzi w grę (to raczej pytanie retoryczne) i jak to dobrze zrobić??
haft rośnie i to jest dobra wiadomość. gorsza to ta że Cie dopadło choróbsko. trzymaj się dzielnie i w miarę możliwości poleniuchuj trochę ;-)
OdpowiedzUsuńPranie a dokładnie moczenie i delikatne ugniatanie nie zaszkodzi. Malowane kanwy mają bardzo trwały malunek. W instrukcji dołączonej do obrazka zalecają zdekatyzować czyli jakby wstępnie "uprać" kanwę przed rozpoczęciem wyszywania.
OdpowiedzUsuńCo do choroby to Panie w aptece sprzedały mi środek, który pomaga mi zwalczyć to co się pałęta i nie wie w którą stronę pójść. Najlepsze w tym jest to, że nie prosiłam o nic konkretnego a po powrocie do domu jedną z pierwszych reklam jaką zobaczyłam w Tv była reklama właśnie zakupionego środka. Idzie ku lepszemu ale tydzień ferii już mija - drugi może będzie bardziej ciekawszy dla moich pociech.
OdpowiedzUsuń