Dawno nic nie pisałam z tego tematu co nie znaczy że nic się nie dzieje.
Pierwsze do szlifowania poszły dwie mniejsze szufladki. Poprosiłam męża aby choć tył tych szuflad mi usunął. Usunęłam również uchwyty i porysowane, niekompletne narożniki. Pierwsze podejście do szlifowania dało mi do myślenia. Szlifowałam je razem z Oliwką papierem ściernym raz lub dwa razy dziennie - tak by się nie przemęczać. Po pierwszym dniu wywnioskowałam, że można by było je całe rozmontować i po wyszlifowaniu złożyć je na nowo tylko czy później trzymały by się wszystkie mocowania. Wolałam nie ryzykować i będę męczyć się ze szlifowaniem nawet kilka dni - oczywiście nie całych dni. Najgorsze do szlifowania okazały się narożniki z resztkami kleju po ozdobnych metalowych narożnikach.Trzeba je było zeskrobać nożem. Obecnie szuflady się trochę rozlatują ale są wstępnie pomalowane na brązowo w miejscach gdzie mają przebijać się przetarcia. W temacie postarzania znane są dwie szkoły:
- pierwsza preferuje malowanie całej powierzchni i woskowanie miejsc gdzie mają być widoczne przetarcia,
- druga "oszczędna" to malowanie tylko fragmentu gdzie ma być woskowane miejsce pod przetarcia.
Ja wybrałam opcje drugą gdyż tylko chcę by w kilku miejscach były widoczne przetarcia.
W tle widać najnowszy nabytek - domek na naparstki, który już został przemalowany na brązowo i taki pozostanie (przynajmniej na razie).
Duża szuflada to jeszcze gorsze wyzwanie nie dało się bowiem usunąć tyłu szuflady. Jest on poskręcany śrubami a na dodatek przyklejony - widać solidną robotę, która miała wytrzymać obciążenia ciężkimi czcionkami. Kupiłam narzędzia precyzyjne, które powinny ułatwić mi szlifowanie. Wypróbowałam dodatki do szlifierki i kilka z nich było bardzo pomocnych.
Wnioski:
- narzędzie ułatwiło szlifowanie - przyspieszyło pracę jednak ma ono pewne mankamenty (nacisk nie może być zbyt duży bowiem pozostaną dołki),
- narożniki-kąciki przegródek należy doszlifować ręcznie - nie znalazłam narzędzia, które oszlifowałaby te miejsca za mnie,
- tylnej ścianki nie będę szlifować gdyż nie będzie widoczna - będzie i tak zakryta.
To tyle z postępów prac. Może przez wakacje uda mi się przygotować szuflady tak aby zabrać się do najważniejszej rzeczy - dekorowania przegródek.
Domek jest boski! Szkoda, ze nie napisalas, gdzie go kupilas:(
OdpowiedzUsuńCo do szlifowania...znam ten bol:( jak sobie cos w ikea czy empiku kupie, to tata daje mi lakiery, ale maluje i szlifuje juz sama. I niewazne czy szlifujesz przed czy po pierwszym malowaniu, bol ten sam. Ale efekty sa tego warte:)
Fajnie, ze cos napisalas o Twoich szufladach, bo juz od roku (?) a moze dluzej czekalam na te wpisy:)
Domek kupiłam w sklepie z rzeczami przywożonymi z zagranicy. W większości miast można znaleźć taką pożyteczną "rupieciarnię" - ja kupiłam już kilka rzeczy w bardzo dobrym stanie. Pani aby mnie pocieszyć powiedziała że były dwa ale jeden już sprzedała.
UsuńAle szuflada! Fantastyczna, aż mi się sama buzia uśmiechnęła na jej widok, tyle przegródek :)
OdpowiedzUsuńZresztą nie tylko szuflada, reszta Twojej twórczości również zasługuje na uznanie.
PS. Czy dostałaś ode mnie wiadomość? Bo mam problem z komputerem i nie wszystko udaje mi się wysłać.
Cześć! Bardzo potrzebuję szuflady zecerskiej do jednego projektu i mam ogromny problem z namierzeniem takiej (poza nielicznymi ofertami na allegro). Czy mogłabyś mi podpowiedzieć gdzie szukać?
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedzenie mojego bloga - nic po za Allegro Ci niestety nie doradzę :)
OdpowiedzUsuń